wtorek, 3 marca 2015

Bieganie i Półmaratoński Debiut

Od nowego roku zacząłem regularnie biegać. Pod koniec stycznia przebiegłem pierwsze 10km w czasie 0:58:58 na Biegu Prowokacji Gliwickiej.
21 lutego kolejny bieg na 10km na Prowokacji Gliwickiej z poprawionym czasem na 0:53:58.


Teraz przygotowania do pierwszego półmaratonu w dniu 22.03.2015.
Osiągnąć cel, przywitać wiosnę i powrót do treningów Street Workout, a bieganie ograniczyć do jednego raza w tygodniu z grupą nocnych biegaczy w Gliwicach.




niedziela, 21 września 2014

Podsumowanie redukcji - Sezon 2


Wrzucam zaległe zdjęcia po redukcji. Waga 72kg. Ostatnio dużo zamieszania w życiu osobistym i przeprogramowywanie życia zawodowego. Już jest wszystko w porządku i mam więcej czasu na treningi. Aktualnie 73kg i rozpoczynam sezon 3. Postępy będę starał się na bieżąco zamieszczać.

sobota, 5 lipca 2014

XII Bieg Opolski - Pierwszy Sprawdzian

Dziś oto 5 lipca 2014 roku, został zorganizowany "Bieg Opolski" w którym postanowiłem się sprawdzić na 5km. Taki mój "pierwszy sprawdzian".

Relacja

8:00 - Pobudka. Owsianka na śniadanie, pakowanie sprzętu i szybki orzeźwiający prysznic.
9:15 - Wyjazd do Opola z Toszka autostradą A4. Po drodze zepsuła się pogoda i zaczął padać deszcz, ale na szczęście wypogodziło się.
O 10:15 pojawiłem się na parkingu i już pojawiło się dziwne uczucie kiedy zobaczyłem innych biegaczy ubranych w profesjonalne ciuchy, a nie to co moje podwórkowe ubrania :)
Do 10:30 był otwarty parking także postanowiłem się zjawić wcześniej i poczekać do 12:00 na start.

Poszedłem do parku odebrać numer startowy. Po drodze spotykałem wielu biegaczy którzy rozgrzewali się przed biegiem na 10km który miał rozpocząć się o 11:00.

Odebrałem swój nr 774, wraz z kompletem 4 agrafek i chipem który musiałem zamocować na sznurówce.





No to powrót do samochodu coś zjeść i zrelaksować się przed biegiem.
11:00 - Posiłek.
Nic ciężkiego, a żeby dostarczyć zapas energii. Ryż z warzywami. Odpowiednio się nawodniłem, rozłożyłem fotel i włączyłem ulubioną muzykę.



11:30 - Przebranie się na strój sportowy. Zamontowanie pasa na telefon,klucze z samochodu, wodę i standardowo pulsometr, żeby mieć kontrolę na pulsem, a planowałem trzymać w granicach 170 jak na ostatnim treningu kiedy miałem średnio 171. Słońce zaczyna coraz mocniej grzać więc ubrałem swoje okulary polaryzacyjne. Rozgrzewka i truchcik w stronę startu.

11:50 - Pojawiam się starcie. Wszyscy się ustawiają jak najbliżej linii startu, sam pilnując swego miejsca. Wszyscy stoją i czekają. Słońce smaży. Pot ścieka z czoła. Wewnątrz lekki stres. Patrzę na pulsometr, 160! Niemożliwe! Nie zacząłem biegu a już wysoko. Mówię sobie: "Rafał uspokuj się". Puls dalej trzyma się 160. Organizator zapowiada, że do biegu pozostała minuta. Stres rośnie, mimo, że planowałem biec "na lajcie" tylko, żeby się sprawdzić.

Rozpoczęło się odliczanie od 10 sekund. Wszyscy razem wymawiają kolejno liczby. Wrażenie niesamowite. Puls 170! Masakra! 3, 2, 1 i START!!

Na początku jest trochę przepychanki, bo każdy chce sobie miejsce odnaleźć.
Pierwszy kilometr najgorszy, żeby ustabilizować oddech i wyrównać tempo. Patrzę na pulsometr 195! Cholera chyba coś nie tak z nim... Zwolniłem trochę, aby doszło do 170. Po chwili zrozumiałem, że chyba musiałbym się zatrzymać i uspokoić, żeby to osiągnąć. Stwierdziłem, że biegnę swoim tempem i nie zwracam uwagi na to, bo widocznie stres powoduje taki puls.

Wyprzedziło mnie na początku kilku wymiataczy z klubów, których rozpoznać można było po stroju i napisach na koszulce. Staram się trzymać pozycje wraz z innymi biegaczami i biegnę dalej.

1km - Musiałem się już napić wody. Słońce strasznie męczyło i suszyło.
2km - Kilka osób zwolniło, którzy pewnie za szybko rozpoczęli bieg.
3km - Tutaj pojawił się wodopój który podawany był w plastikowych kubkach. Wyprzedził mnie pewien Pan bez jednej ręki, a drugiej do łokcia. Podziwiam...
Postanowiłem trochę przyspieszyć tempo i nie zwracam uwagi, że puls w granicach 200.
4km - Do końca ostatnie 1000m więc trzeba z siebie dać wszystko mimo, że miałem ochotę się już poddać. Ale zrozumiałem, że to taka wewnętrzna walka z samym sobą i motywacja powodowała, że wiem, że można więcej. Jadę na maksa! Wyprzedziłem kilka osób, głośno przy tym oddychając rytmem: wdech-wdech- wydechhhhhhhhh.Widzę z daleka metę. Wydawała się tak odległa, ale jeszcze przyspieszam, wyprzedzając jedna osobę. Do następnej grupy było już za daleko więc tylko trzymałem się tego gdzie jestem. Przez cały bieg co jakiś czas wyprzedzałem osoby które widać już albo nie dawały rady, albo poddały się.
Dobiegam do mety. Kibice klaskają i krzyczą (pewnie nie do mnie), a z głośników słyszę: "RAFAŁ KWAŚNIOK!". Zrozumiałem, że to zasługa chipów które były zamontowane na sznurówce buta ;) Ale miło było usłyszeć swoje imię i nazwisko na głos.
No i wreszcie koniec! Dziwne uczucie, bo jest ochota zatrzymać się i usiąść, a nogi dalej ciągną do przodu. Po drodze dziewczyny wręczały medale wszystkim uczestnikom i reklamówki z wodą mineralną, Oshee, czapką z daszkiem, dużą ilościa ulotek od sponsorów i wielką bagietką z sałatą, rzodkiewką, masłem i.... salami...




Nie... nie zjadłem salami :P





Po biegu wiadomo. Odpoczynek, napić się i głowę schłodzić pod prysznicem które organizatorzy udostępnili.

Moja wykończona twarz po biegu...





 W oczekiwaniu na wyniki i losowanie nagród.













PODSUMOWANIE

Na prawie 300 osób zająłem 61 miejsce. W kategorii mężczyzn 58 miejsce.
W tabeli podano tylko 201 miejsc.
 
Dystans - 5 km
Miejsce - 61 (patrz niżej na tabelach)
Czas - 23:20 min
Średni puls - 198







A tutaj pierwsze miejsca. Jak widać same kluby.
Z resztą na podiach byli biegacze tylko z klubów. Więc myślę, że nie ma źle.

Specjalną nagrodę otrzymał najstarszy uczestnik biegu. Rocznik 1941. Wow! Podziwiam!











Wiadomo jak to w życiu bywa, żadnej nagrody dla mnie nie wylosowali, a szkoda bo były tablety i pulsometry. A nagrodą główną był wielki grill.

Moje trofea.




Ogólnie bardzo pozytywne doświadczenia i przeżycia. Polecam wszystkim takie wyzwanie. Myślę, że w przyszłości skuszę się na 10km :)

środa, 25 czerwca 2014

Działam, działam - redukcja

Moja aktywność tutaj jest niska, ale ciągle działam. Robię redukcję tkanki tłuszczowej, niedługo zobaczycie efekty ;)

niedziela, 20 kwietnia 2014

Zatrucie

Miało być podsumowanie marca i redukcja tkanki tłuszczowej, a było kilkudniowe zatrucie i spadek wagi o 3-4kg. Wymiotowałem przez dwa dni wszystko co zjadłem, a następne dni jelita zrobiły sobie wiosenne porządki. Kilka miesięcy pracy poszło na marne. Szkoda, ale trzeba to odrobić, więc znów dużo kalorii i motywacja do ostrzejszych treningów. Mam nadzieję, że będzie kaloryfer w te wakacje :)

czwartek, 6 marca 2014

Sezon 2 - Odcinek 7

Luty przebiegł na intensywnych treningach i dużej ilości kalorii.
Aktualna waga 77kg.
Planowałem redukcję zacząć od maja, ale męczy mnie już spożywanie 4500 kalorii dziennie. Moim celem w tym sezonie było 75kg, więc jest dobrze. Zdecydowałem, że marzec będzie ostatnim miesiącem na masie i kolejne trzy przeznaczę na spokojną redukcję.
Wkrótce wybiorę się ponownie na pomiar do Fitness 24. Zobaczymy co się zmieniło. Także w kolejnym odcinku wielkie podsumowanie ;)